Ellej czując "koleżeńskie kopniaki" Mugena natychmiastowo się przebudził i wstał, ale niestety grawitacja posłała go na ziemię ponownie. - Co do... - Nie ogarnął co się dzieje, ale po pewnej chwili jego mózg zaczął ogarniać co się dzieje. Niemiłosierny kac niszczył jego postrzeganie rzeczywistości i to utrudniało życie, ale po obejrzeniu okolicy poznał akademię i szybko zorientował się gdzie nogi ich przywiały. Po tych spostrzeżeniach nawet i powód przybycia tutaj wydostał się z szarych komórek. - Ech w życiu pewne są tylko trzy rzeczy. Jedną z nich niestety jest kac morderca. - Zniesmaczony wstał tym razem bez nagłego ataku ze strony grawitacji chociaż i tak trochę go zarzuciło. - Woda... - Pomyślał i skierował się w stronę pobliskiego kranika zawierającego życiodajną substancję. Po zaspokojeniu pragnienia wreszcie był w stanie jakoś normalnie funkcjonować. - Egzamin na genina co? - Stwierdził w stronę Mugena. - Nie pamiętam co prawda ostatnich stu kilometrów, ale dotarliśmy... Jakoś... Co powiesz na małą rozgrzeweczkę? Jak to mówią najlepsze na kaca jest powietrze z pompki do materaca. Mało tu tego więc można to po prostu zatrenować. To jak pobiegamy? - Zaproponował po czym dal rozgrzewki trochę pomachał rękami, a następnie zrobił kilka pompek. Cały czas walcząc z kacem oczywiście. Kiedy już zakończył rozgrzeweczkę wybrał sobie jakiś odległy słupek I wskazał nań. - Do tego pierdzielnika i z powrotem trzy razy. - dał czas Mugenowi, aby i ten się ogarnął po czym rozpoczął dziką szarżę mając nadzieję że zawartość jego żołądka nie zdecyduje się na opuszczenie nowego domu ze złej strony. Chociaż może dowiedział by się co ostatnio jadł. Najcięższa część była podczas zawracania, ale są na to sposoby. Wystarczyło złapać się słupka i wykorzystać go do szybkiego skrętu. Tyle że z drugiej strony prawie się wywalił przez to, ale jednak balans utrzymał. Kolejne dystanse jakoś już sprawniej poszły. Kac ciągle męczył, ale Ellej jako człowiek do tego przyzwyczajony zaczynał coraz bardziej nad nim panować. Po zakończeniu upierdliwego biegania przyszła pora na mniej upierdliwe stanie w miejscu. - Jak nie masz nic przeciwko to poćwiczył bym uniki. - Zaczął przegrzebywać kieszenie, ale znalazł w nich jedynie fajki, więcej fajek i kolejne fajki, a poza tym dwie niedopite butelki czyściocha. Lekko się skrzywił. Teraz nie najlepiej by na takie rzeczy zareagował. Pozbierał za to kilka kamieni i wręczył je Mugenowi. No chyba że ten nie zamierza mu pomóc to wtedy ma zamiar po prostu sobie nimi po żonglować. Zakładając pierwszą opcję odsuwa się na kilkanaście metrów i stara się unikać pocisków miotanych w niego przez Mugena bo trafienie było by zapewne bolesne. Kac tego nie ułatwiał, ale powodował jednocześnie nieprzewidziane ruchy co zapewne nie ułatwiało trafienia jego koledze. Na koniec udaje się znowu pod kranik, aby wsadzić pod niego głowę i trochę się opłukać z mocno żulerskiego zapachu, który zapewne od niego teraz bije, a potem pada gdzieś z boku na rawce, aby zapalić fajkę i odpocząć trochę po poprawnie wykonanym zadaniu. - Mugen! Coś czuję że ten egzamin będzie śmieszny z nami w roli głównej. - Uśmiechnął się i kontynuował odpoczynek.